poniedziałek, 14 lipca 2014

Epizod Drugi: Anything could happen

"Yes, since we found out 
Since we found out 
That anything could happen 
Anything could happen"
piosenka.

Szybko zdjęła letnią kurtkę, powiesiła ją na wieszaku i weszła do sklepu. Dzień zapowiadał się być po prostu zwykłym dniem.
Kilkunastu klientów poprosiło ją o pomoc w wyborze perfum. Z uśmiechem na twarzy podchodziła do każdego i doradzała. To była jej praca. Pracowała w drogerii od dłuższego czasu. Pensja starczała jej na życie i na studia. To jej wystarczało.
W przerwie obiadowej powtórzyła jeszcze materiał do egzaminu. Tego dnia mogła wyjść godzinę wcześniej. Na szczęście jej szef zgodził się na taki układ.
Kiedy młoda kobieta poprosiła ją o pomoc, nieustannie zerkała na zegarek. Pozostawało jej niewiele czasu. Kobieta zdecydowała się na flakonik o zapachu różanym, więc Lena szybko skierowała się razem z nią do kasy.
- Skasujesz pani?- zapytała, uśmiechając się do Hanny, swojej przyjaciółki, która również pracowała w drogerii. Koleżanka kiwnęła twierdząco głową. Lena już miała wchodzić na zaplecze, kiedy szef podszedł do niej i rozkazał:
- Został jeszcze jeden klient, poradzisz sobie z nim i będziesz mogła pójść.
Nie bardzo jej się to uśmiechało ponieważ lada chwila miała być na przystanku. Kiwnęła głową i wymuszając na swojej twarzy uśmiech, podeszła do mężczyzny.
- W czym mogę pomóc? - powtórzyła pytanie, które tego dnia z jej ust padało już kilkanaście razy.
- Szukam czegoś na prezent- odpowiedział ów mężczyzna bacznie się jej przyglądając. Nie lubiła tego. Nie lubiła, kiedy jakiś facet nie spuszczał z niej wzroku.
Wykonała swoje obowiązki. Podała mężczyźnie torbę z zapakowanym flakonik. Jednak zanim ponownie weszła na zaplecze, on znów ją zatrzymał.
-Mógłbym prosić twój numer? - zapytał, szarmancko się do niej uśmiechając.
- Nie przypominam sobie,żebyśmy przeszli na "ty". I nie podaję numeru nieznajomym.
I w pośpiechu wbiegła na zaplecze.

***

- Może cię podwieść?- pytanie padło z czarnego Audi,które nie wiadomo skąd znalazło się obok niej. Początkowo nie potrafiła rozpoznać osoby siedzącej za kierownicą, jednak po kilku sekundach zorientowała się kim jest ów osoba.
- Nie.
- Nie daj się prosić - nalegał. Szybkie zerknięcie na zegarek.
Nie ma czasu. Otworzyła drzwi samochodu i wsiadła. 

***

-Dzięki za podwiezienie-wymusiła uśmiech. Musiała wsiąść, inaczej nie zdążyłaby na czas.
-Teraz mogę prosić cię o numer?
-Zapomnij - wyskoczyła z samochodu jak poparzona. Szybkim krokiem dotarła do gmachu uniwersytetu.
Czemu nie dała mu tego numeru? Bo pewnie chciałby później się z nią spotkać. A ona mogłaby się w nim zakochać,ale ani nie ma czasu ani chęci na miłość.



Ale wszystko może się zdarzyć.

-*-

Oczarowała go. Najpierw w sklepie,później na ulicy, kiedy upierała się. Jej uśmiech. Jej piękne,niczym ocean, błękitne oczy. Kogoś mu przypomina.
Zakochał się? Niemożliwe. Przecież jest Susanne.

Ale wszystko może się zdarzyć.


Przepraszam, za przerwę. Postaram się dodawać co dwa tygodnie.